Jako socjolog, od lat zafascynowany rozwojem społeczeństwa, zawsze podkreślałem, że młodzieżowe wartości, trendy i mody to rzeczy na których się świetnie znam.

Rozróżniam style, znam retorykę, wiem skąd młodzi czerpią inspiracje do działania – w końcu mam córkę w liceum, która na bieżąco niweluje moje braki, uzupełnia wiedzę, często z przekąsem nazywając mnie boomerem. Coraz częściej jednak mam wrażenie, że ogromna ilość nowych słów używanych przez młode pokolenie sprawia, że zrozumienie ich treści staje się dla mnie niemożliwe. Co gorsza, słowa stosowane na co dzień przez rówieśników mojego dziecka zaczynają funkcjonować w artykułach, blogach czy analizach liczących się w Polsce publicystów. Jeśli więc o tym piszę, to dlatego, że uświadamiam sobie, przed jakim stoję wyzwaniem. Chcę mu sprostać. Muszę wiedzieć, co znaczy, że serial, który planuję obejrzeć oceniany jest jako krindżowy, koleżanka mojego syna nazywana jest alternatywką, moja córka nazywa siebie jesieniarą, a nielubianego nauczyciela – „sześćdziesioną”. Intryguje mnie skąd wzięły się „Julki z Twittera”, jaka jest geneza nazywania antyszczepionkowców „foliarzami” i skąd wziął się „totalny wysyp zodiakar”.

Na szczęście z pomocą przychodzi mi plebiscyt organizowany przez PWN oraz Uniwersytet Warszawski na Młodzieżowe Słowo Roku. Ma on na celu wyłonienie najbardziej popularnych wśród młodych ludzi słów lub określeń. Dzięki niemu poznaję definicje dziwnych wyrażeń, których nie sposób z czymkolwiek skojarzyć. Zdaję sobie sprawę z tego, że nowe słowa ubogacają nasz język i jak mawiała polonistka mojego przyjaciela „pozwalają bawić się nim”. Ta zabawa zaczyna mnie wciągać.

W 2016 młodzieżowym słowem roku był “sztos” oznaczający coś fantastycznego, fascynującego. W 2017 – „xD” – uśmiech używany w komunikacji internetowej i smsowej, a w 2018 – „dzban” – określający osobę, która zrobiła coś głupiego. Rok 2019 podbiła „alternatywka” czyli osoba o alternatywnym wyglądzie i zachowaniu, a w 2020, ze względu na kontrowersje, konkursu nie rozstrzygnięto. W roku bieżącym do konkursu zgłoszono blisko 2500 słów, z których wyłoniono finałową dwudziestkę. Jest wśród nich kilka wyrażeń, które znam „od wieków”- jak „koks” czy „twoja stara” oraz określeń używanych – w moim przekonaniu wyłącznie przez nieletnich. Myślę tutaj chociażby o słowie „śpiulkolot”, które zaczerpnięto z mema, mającego swoje korzenie w komiksach o Tytusie, Romku i Atomku.

Po zapoznaniu się ze znaczeniami słów, które znalazły się w finale wiem, że wybór wcale nie jest prosty. Pomimo tego, gorąco zachęcam do odwiedzenia strony internetowej: https://msr.pwn.pl/floater/preview/27 i oddania swojego głosu.

Na Młodzieżowe Słowo Roku 2021 możemy głosować do 30 listopada.

Pozdrawiam Państwa serdecznie, naura!

MACIEJ ZWIERZYŃSKI