1950 rok to czas odwilży. W okolicach września 1945 roku w magazynie „Przekrój” pojawia się rubryka „Moda”, a na Marszałkowskiej otwiera się prywatny butik Jadwigi Grabowskiej „Feniks”. Do życia wracają: szewcy, krawcy, modystki.
Jak sama tłumaczy „Nazwałam ten zakład Feniks, jako że odrodził się w tej biednej spopielonej, wypalonej Warszawie”. Po kilku latach większość zakładów zostaje upaństwowiona, inne zamknięte. Chcąc aspirować do zachodniej mody, kobiety musiały sobie radzić same. Wykorzystywały do tego: firanki, zasłony, tetrę czy mniej oczywiste ubrania wojskowe. Takim sposobem powstawały kostiumy angielskie, sukienki szyte ze spadochronu. Styl militarny był najprostszy do osiągnięcia przez kobiety i mężczyzn dzięki przesyłkom pomocy z ONZ. Karmiono oczy przedrukami z zagranicznych żurnali z modą z Paryża, choć ulica nadal wybierała stroje użytkowe. Moda paryska tak do końca do nas nie dociera, ważnym miejscem nie tylko na mapie jest Moskwa.
1950 rok to również dekada „New Look”. Wylansowana w 1947 roku, przez Christiana Diora charakterystyczna sylwetka była powiewem świeżości po ciężkim czasie wojny. Nowe proporcje, zaznaczona talia stały się inspiracją na dekady dla projektantów. Christian Dior chciał, aby ubrania podkreślały i formowały kobiece krągłości. Pożądaną sylwetką stała się klepsydra. Był to sprzeciw do przypominającej uniformy mody z czasów wojny. Legendarna do dziś długość spódnic określona była na 39.5 cm od ziemi, dodatkowo prym wiodła objętość. Efektu dodawała mocno taliowana marynarka typu „Bar Jacket” oraz finezyjnie zaokrąglony kapelusz.
Ważnym wydarzeniem był „Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów”. Po latach szaroburej i smutnej rzeczywistości można było poczuć powiew świeżości i nadziei na lepsze jutro. Młodzież zza „żelaznej kurtyny” była inna, egzotyczna. Nosili kolorowe ubrania i słuchali jazzu, a prasa starała się tę różnicę rozbielać poprzez mocne zaznaczanie sztuczności entuzjazmu przybyłych gości. Jak donosiła dziennikarka z „Dookoła świata” – francuskie i szwedzkie dziewczyny nosiły Krótkie czarne czuprynki złote klipsy w uszach i duże dekolty. Jedna z Francuzek miała sukienkę z gładkiego, żółtego kretonu z głębokim owalnym dekoltem, małymi bufiastymi rękawami i długą marszczoną spódnicą. Druga uczesana w krótką grzywkę nosiła jedwabną wzorzystą sukienkę z dużym wycięciem i spódnicą wykończoną u dołu drobno plisowaną szeroką falbaną. Trzecia z nich, usiłująca porozumieć się przy pomocy kilku niemieckich słówek ze Szwedem, miała cienki, wełniany, czarny sweterek z dekoltem i trzyćwierciowym rękawem oraz szeroką fioletową spódnicę z dużą kieszenią ozdobioną czarnymi frędzlami. Wszystkie trzy nosiły bardzo wycięte kolorowe czółenka na cienkich wysokich obcasach1. Festiwal był pierwszym znakiem zachodzących zmian, a od połowy lat 50. Polska zakochała się w „małej czarnej”, którą można było zobaczyć w kawiarniach. Po okresie stalinizmu kawiarnie przechodziły swój renesans. Modnym było wówczas takie spędzanie czasu – rozmawiać, bawić się, flirtować czy załatwiać interesy. Powstawała również pierwsza polska subkultura – „bikiniarze” i „kociaki”. „Kociak” to słowo wymyślone przez „Przekrój” – Twarz, wymalowana teatralnie, była ozdobiona klipsami, jeszcze większą rozwichrzoną grzywą i ścisłym złotym wężem na szyi. Manicure i pedicure w kolorze czerwieni sygnałowej, czarne pantofle na wysokim obcasie i niezwykle oszczędny kostium, który w ogóle trudno spostrzec (góra na 2 palce, dół na 3,5) oraz obłok dymu papierosowego był dopełnieniem elegancji.
1. Musi być ładna,
2. Musi być młoda,
3. Musi być wesoła,
[…] Ubiera się „ciuchowo”, mogą być to rzeczy z CDT-u, ale muszą ciuchowo wyglądać; Musi posiadać zainteresowania intelektualne, artystyczne lub najczęściej sportowe albo; Nie ma żadnych zainteresowań (ale wtedy jest bardzo młodziutka)2.
Odkryte baseny kąpielowe WKS Legia przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie, Archiwum fotograficzne Zbyszka Siemaszki, NAC
Pierwsza subkultura, która pojawiła się w Polsce lat 50. to „bikiniarze”. Wywodziła się z fascynacji kulturą amerykańską. Cechami charakterystycznymi bikiniarzy była postawa anarchiczna, ironiczna oraz krytyczna. Swój sprzeciw wyrażali swoistym i bardzo wyróżniającym się sposobie ubierania. Głównym wyróżnikiem był kolor i kapelusz tzw. naleśnik, długie przeskalowane marynarki, zaprasowane w kant spodnie (często przykrótkie) odsłaniające najważniejszy element, czyli jaskrawe skarpetki w paski oraz buty na grubych kauczukowych podeszwach dorabianych u szewca. Symbolem polskich bitników stał się krawat (krawatto) często własnoręcznie ozdabiany. Kobiety „kociaki” najczęściej wybierały krótkie sweterki, spódnice z koła i nylonowe pończochy. „Bikiniarze”, przeciwstawiając się powojennej Polsce i jej szarej rzeczywistości, oglądali w kinach westerny, słuchali jazzu i tańczyli zakazane boogie-woogie. Przez władze byli uznawani za przestępców.
W kontrze do „bikiniarzy” i „kociaków” stawała młodzież rozkochana w filmowych idolach jak James Dean i Marlon Brando. Modne stały się dżinsy (lansowane przez Barbarę Hoff w „Przekroju” w 1958 roku) stworzone w 1850 roku przez Leviego Straussa i Jacoba W. Davisa jako spodnie robocze. Pierwsi do Europy przywieźli je amerykańscy żołnierze. Bardziej stylowe było połączenie dżinsów z T-shirtem. Znakiem lat 50. były dżinsy znoszone i bardzo obcisłe.
W opozycji do mody zza żelaznej kurtyny stawała ideologia socrealistyczna, gdzie kobieta powinna interesować się tym, co przysłuży się ludowi. Również panie zachęcano do odbudowy kraju, w tym do pracy fizycznej. „Kobiety na traktory” jest jednym z najsłynniejszych haseł wybrzmiewających w tamtym okresie. Kobiety były ubrane w szerokie koszule i równie siermiężne spódnice. Bardzo często ubierały one stroje przedwojenne. Na początku lat 50. Były to sukienki ze wzorem „łączki”, w stonowanych kolorach i bardzo subtelnym nadrukiem. Wszystkie wzory nawiązujące do amerykańskiej kultury uznawano za wrogo nasycone. Władze, poza odcieniami szarości, przydzieliły kobietom kolor chabrowy. Taki sam jaki możemy znaleźć na obrazie Wojciecha Fangora „Postaci”. Nie każdy oczywiście wyznawał socrealistyczną zasadę mody wygodnej, nadającej się do pracy. Wiązało się to z zerwaniem z reputacją wzorowego obywatela. Często domowymi sposobami przerabiano ubrania, farbowano je, ale również domowymi sposobami dbano o wygląd. Przejawem próżności było pomalowanie ust szminką. Modowe magazyny, żeby nie narazić się propagandzie i władzy bardzo często nawiązywały do budowy Nowej Huty czy do realizacji planu sześcioletniego, co kontrastowało ze stronami z modą, gdzie nie było już peanów na cześć władzy, a znajdowały się piękne przedruki z zagranicznych magazynów. Niestety wszystko było opóźnione o kilka sezonów.
Świat Mody, zima 1957, nr 30, źródło: http://havajka.blogspot.com/2015/02/swiat-mody-niezbednik-powojennych.html
Prezentowana przez rząd wizja mody i przemysłu odzieżowego bardzo mocno odbiegała od tego, o czym marzyły Polki. Nikt nie chciał wyznawać zasady umiaru. Tęskniono za ubraniami luksusowymi, kolorowymi, za pięknymi tkaninami. Tymczasem asortyment sklepów był mocno ograniczony i w wyblakłych kolorach.
Moda damska, Archiwum fotograficzne Zbyszka Siemaszki, Narodowe Archiwum Cyfrowe, 1958r.
Rubryka Moda – Archiwum rok 1956 – Kwartalnik Przekrój, https://przekroj.pl/archiwum/artykuly/124221?f=rok:1956,sortuj:najstarsze,rubryka:46
Tuż pod koniec dekady największym znakiem zmieniających się czasów było powstanie w 1958 roku przedsiębiorstwa „Moda Polska”. Jadwiga Grabowska (1898-1988) odegrała tu znaczącą rolę i do dziś uznawana jest za kultową postać polskiej mody. Przedsiębiorstwo miało zaopatrywać Polki w modne stroje. „Moda Polska” przez pewien czas miała charakter pokazowy i niewiele kobiet było stać na ich ubrania. Jadwiga Grabowska była porównywana z Coco Chanel. Każdy liczył się z jej zdaniem i polską modą rządziła aż do śmierci.
https://natemat.pl/259555,kim-byla-jadwiga-grabowska-dyrektorka-mody-polskiej-to-polska-coco-chanel-i-caryca-mody
1. D. Williams, G. Sołtysik, Modny PRL, Warszawa 2016, s. 89-90.
2. „Przekrój”, Nr 662-664, grudzień 1957, s. 15.
Przemysław Zieliński