Tym razem chcę napisać coś o… dziurach w ścianach. Nie wiem jak Wam, ale mnie zdarza się im przyglądać i podczas tych obserwacji nieraz wyławiam coś zaskakującego. Może to efekt wybujałej wyobraźni albo jakaś inna choroba, ale czasem bywa śmiesznie, czasami ciekawie.
Dziury w ścianach, o których piszę, to fragmenty murów, z których odpadł tynk, tworząc jakiś kształt, któremu można nadać jakiś sens. Bywa, że takie twory są efektem przemyślanego i celowego działania człowieka – tak jak w przypadku jednej z prac artystycznych, którą można podziwiać w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Na tylnej ścianie budynku Muzeum Rzeźby Współczesnej odnaleźć można wykuty w tynku obrys ludzkiej postaci.
O wiele ciekawsze są jednak zupełnie przypadkowe twory samej natury. Wiele lat temu moją uwagę przykuła niepozorna dziura w suficie jednego domu. Niby zwykły plaster tynku, który przegrał z grawitacją, ale jednak – po bliższym przyjrzeniu się – nie inaczej: coś jakby obrys granic administracyjnych Radomia
Nie mogłem wyjść z podziwu nad inną „pracą”, efektem wieloletniego oddziaływania warunków atmosferycznych, którą zauważyłem dosłownie kilkanaście dni temu. Moje zaskoczenie było tym większe, że miejsce położenia tego tworu znam i obserwuję od lat, pewnie nawet kilkunastu. Znajduje się przy trasie moich codziennych podróży do pracy. Tym miejscem jest radomski „Skwerek”. Dopiero teraz jednak spostrzegłem ten kształt przez szybę autobusu – i od razu w myślach krzyknąłem: Afryka! Jeszcze tego samego dnia musiałem tu wrócić i zrobić zdjęcia. No Afryka jak nic! Pokazałem kolegom i koleżankom z pracy…
…Cóż – ich wyobraźnia nie nadaje chyba na tych samych falach co moja (czytaj: wzięli mnie za wariata), ale kiedy pokazałem im moje odkrycie w tej postaci:
– pokiwali głowami z uznaniem. Co prawda pojawiły się głosy sceptyczne typu „a gdzie Madagaskar?”, ale i tu nie dałem się zaskoczyć. Otóż w szerszym kadrze widać jak na dłoni, że odkryta przeze mnie Afryka jest jeszcze w fazie wędrówki kontynentów 🙂 Widać dokładnie odczepiony od Czarnego Lądu Półwysep Indyjski, dryfujący już w stronę Azji. A obok niego zaplątany gdzieś Madagaskar. Pewnie dlatego, że tak długo pływał po oceanie, nim trafił na swe miejsce, odnaleźć tam można tak wiele niepowtarzalnych stworzeń…
Jak widać, nawet w środku zimy można odkryć w Radomiu gorącą Afrykę. Patrzcie nie tylko pod nogi. Czasem warto znaleźć dziurę w całym!
Paweł Puton
Radom, 31 stycznia 2024 r.