Dzisiejszy tekst miał być poświęcony tajemnicom i ciekawostkom dotyczącym zamków w Osolinie, Międzygórzu i Tudorowie. Jednak zbliżające się święto przekreśliło moje plany.
Boże Narodzenie? Wielkanoc? 11 listopada? Nie! Najbardziej hucznie obchodzonym świętem w okresie PRL-u był 1 maja, który, co ciekawe, uroczystością państwową stał się dopiero w 1950 r. Po zakończeniu wojny w 1945 r. oczywiste było, iż będzie to najważniejsze wydarzenie w kalendarzu rządzącej partii. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż wszystkie święta państwowe w PRL-u były pretekstem do szerzenia propagandy, poparciem dla władzy ludowej, manifestacją dumy z bycia robotnikiem oraz wychwalaniem pracy przy budowie komunistycznej ojczyzny. Dla jednych 1 maja stanowił symbol zniewolenia społeczeństwa, dla innych – wspomnienie związane z zabawą i świętem.
Mimo iż był to dzień wolny od pracy, nie można było liczyć w tym czasie na odpoczynek i każdego wtedy zobowiązywano do uczestniczenia w pochodzie pierwszomajowym. Prezentowały się na nim wszystkie grupy zawodowe, dumnie dzierżące sztandary i proporce swoich zakładów pracy. W pochodach tych brały udział również szkoły i harcerze. Każdy miał wyznaczone miejsce i jak już wspomniano, taka obecność była obowiązkowa. Ówczesnej władzy niezwykle zależało na tym, aby było to barwne i atrakcyjne święto, tym bardziej że przeważnie wówczas dopisywała pogoda. Do udziału w pochodzie „zachęcano” na różne sposoby, poczynając od gróźb zwolnienia z pracy czy pozbawienia premii, a kończąc na kuszeniu luksusowymi towarami.
W tym dniu nie mogło być mowy o spontaniczności. Cały pochód planowano z góry, wzorem zaś była oczywiście uroczystość odbywająca się w Warszawie. Rozpoczynano ją od przemówienia przedstawiciela partii, który podkreślał wagę tego święta, a następnie pochód maszerował ulicami miast. Idący tłum wymachiwał flagami i czerwonymi szturmówkami, niósł transparenty z wypisanymi na nich hasłami propagandowymi, wznosząc przy okazji odpowiednie okrzyki. Ważne miejsce w pochodzie zajmowali tzw. przodownicy pracy, którzy na szarfach wypisane mieli procenty, o jakie przekroczyli normy produkcyjne w swoich zakładach pracy.
A o to, co można było przeczytać w radomskiej prasie w 1977 r. na temat Święta Pracy:
1 Maja jest dniem radości i dumy ludzi dobrej roboty. Takie jest święto każdego roku, a faktycznie za każdym razem inne. Co roku jesteśmy bogatsi o nowe osiągniecia i doświadczenia, nowe też czekają nas zadania. Ostatnie sześciolecie jest niepodważalnym dowodem wielkich osiągnięć w tak krótkim czasie. Załoga „Radoskóru” ma wiele powodów do uzasadnionej dumy. Obuwie rodem z Radomia cieszy się coraz większym popytem na rynku krajowym i rynkach zagranicznych. Sukcesy osiągane przez przedsiębiorstwo są dziełem ofiarnej załogi. Z dumą i zasłużoną satysfakcją będą maszerować w kolumnie „Radoskóru” przodujące oddziały, brygady, przodownicy pracy. W kolumnie „Radoskóru” jak zawsze weźmie udział pracująca młodzież. NIECH SIĘ ŚWIĘCI 1 MAJA, NIECH UMACNIA SIĘ I ROZKWITA NASZA OJCZYZNA, NIECH ŻYJE POKÓJ I SOCJALIZM1.
Jak wyglądał kraj w tych nie tak bardzo przecież odległych czasach? Jakie święta jeszcze obchodzono? Jak prezentowało się typowe peerelowskie mieszkanie? Czym wyróżniał się Radom na tle innych miast w tym okresie? Na te pytania znajdziecie Państwo odpowiedzi na nowo otwartej wystawie w Kamienicy Deskurów „Przemysł – siła miasta”, na którą serdecznie zapraszamy tych, którzy chcą powspominać dawne czasy, ale też osoby, dla których czasy PRL-u są czystą abstrakcją.
1 Echo Skórzanych, Organ Samorządu Robotniczego RZPS „Radoskór”, Rok XXII, 20-30 kwiecień 1977, nr 12/6565
LAURA KOSINIAK