Kolejny czas na wspomnienia. Przypomnę tym razem wystawę niezwykłych akwareli i postać nieżyjącego już (niestety) ich Autora – Konrada Majkowskiego. Kilka z Jego prac po raz pierwszy zobaczyłam w jednej z warszawskich galerii, a „chwilę potem” spotkałam Autora przy lśniącym zabytkowym Fordzie na Radomskim Festynie Historycznym „Uliczka Tradycji”. Tak zaczęła się nasza znajomość.
Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, zawodowo związany ze swoją uczelnią miał niezwykłe hobby: interesowała go zabytkowa motoryzacja i żeglarstwo. Był członkiem i założycielem polskiego oddziału międzynarodowego Klubu Antycznych Automobili i Rajdów – CAAR, organizatorem, komandorem i uczestnikiem wielu zagranicznych i krajowych rajdów pojazdów zabytkowych przygotowywanych w ramach klubu.
Zaprosiłam go w 2013 roku do naszej Galerii. Zaprezentował wówczas wystawę zatytułowaną Żeglarskie notatki. Był to zestaw dwudziestu paru akwareli, przedstawiających sylwetki romantycznych żaglowców, gnanych siłą wiatru po wzburzonych morskich falach lub spokojnie unoszących się na powierzchni wody. Ta swoista i niewątpliwie oryginalna forma notatnika wydawała się możliwa tylko dla artysty-pasjonata.
Śledząc życiorys Konrada Majkowskiego, można było odnaleźć niejako uzasadnienie dla takiego rodzaju ekspozycji. Zainteresowany od młodych lat historią morskiego żeglarstwa jachtowego, z upodobaniem śledził jego dzieje. Najbardziej urzekały go żaglowce zabytkowe z przełomu XIX i XX wieku, ale również i te trochę nowsze (ostatnie pływały po oceanach w połowie ostatniego stulecia). W późniejszych czasach swoją uwagę skupił głównie na ich formie i to ona stała się najważniejsza.
Rozwój i technologia poszczególnych jachtów interesowała Autora z punktu widzenia zawodowego. Jako absolwent Wydziału Wzornictwa Przemysłowego z pasją śledził wszelkie modyfikacje i zmiany. W swoich malarskich rozwiązaniach opierał się głównie na przekazach autentycznych, nie puszczając wodzy fantazji, a nieograniczoną niczym sferę wyobraźni pozostawiał celowo na wyimaginowane podróże jachtami, które malował.
Te, z akwarel Autora, istniały naprawdę. Pływały jako jachty transoceaniczne. Każdy z nich miał swoją historię i nazwę. Na pierwszy rzut oka, mogło się wydawać, że niektóre formy się powielają, jednak po bliższej analizie okazywało się, że każda łódź jest inna i trudno znaleźć powtarzające się drobne elementy wyposażenia. Wzorów swoich modeli poszukiwał Konrad Majkowski w literaturze; tam też znajdował opisy konstrukcyjne, rysunki i plany.
Posługiwał się niezwykle wymagającą techniką akwarelową, a tonacja sepii na obrazach, przywoływała niejako czasy minione. Oświetlone słońcem romantyczne żaglowce przypominały formą te niczym ze starej literatury czy filmów przygodowych.
Przywołuję wspomnienia tamtej wystawy sprzed lat i przykro mi bardzo, że Pan Konrad odszedł… tak nagle. Wspominam Go jako człowieka wyjątkowego, o wielkiej kulturze osobistej, życzliwości i szacunku dla innych (takich ludzi już prawie nie ma), świetnego artystę zapisującego swoje marzenia o dalekich wojażach w formie artystycznych notatek, słuchającego przy tym dźwięku ulubionej gitary. Cieszę się ogromnie, że miałam okazje Go poznać i gościć w naszej Galerii.
Elżbieta Raczkowska