Jednym z moich ulubionych miejsc w przestrzeni Radomia, które często fotografuję, jest Rynek. Centralny plac Miasta Kazimierzowskiego ze stojącym pośrodku “Legionistą”, kilkunastoma drzewami i niemal kompletną zabudową pierzejową wokół.

Dla mnie jest to miejsce wyjątkowe. Piękne – choć jego uroda długo czeka na pełne odkrycie. Na szczęście estetyczne walory radomskiego Rynku z każdym rokiem wydobywane są z coraz to większą siłą. Ta urokliwa przestrzeń zaczyna cieszyć oczy i radować duszę. Od około 20 lat obserwuję i dokumentuję fotograficznie proces przywracania naszego Rynku do życia. A z racji pasji kolekcjonowania pocztówek oraz gromadzenia dokumentacji fotograficznej w formie cyfrowej – mam przed oczami niemalże pełny obraz przekształceń, jakim radomski Rynek ulegał w ciągu ostatnich ponad 200 lat. Dzięki temu zasobowi wygląd i losy większości budynków, znajdujących się przy placu, można prześledzić niemalże z dekady na dekadę. A im bliżej współczesności praktycznie z roku na rok. Daje to interesujący obraz wzlotów i upadków centralnego placu Radomia z czasów feudalnych. Zmieniające się władze i urzędy, lokale handlowe i ich właściciele. Zmieniający się wystrój elewacji poszczególnych kamienic oraz ubiory przechadzających się przed nimi radomian. Fotografie dokumentują także wiele ciekawych i różnorodnych wydarzeń, które odbyły się na tym placu.

Początek XXI w. był niewątpliwie przełomowym okresem w dziejach radomskiego Rynku. Stan zachowania sporej części otaczającej go zabudowy był wówczas wręcz katastrofalny. Jeszcze kilkanaście lat temu mogłoby się wydawać, że tej przestrzeni nic i nikt już nie uratuje. Na szczęście rzeczywistość okazał się dla Rynku bardziej łaskawa. Tak, jakby zadziałała tu jakaś “niewidzialna ręka rynku”. Każdy, kto bywał w tym miejscu zaraz po 2000 r. i pojawia się obecnie przyzna, że przez ostatnie lata wiele zmieniło się tu na lepsze. Najbardziej widocznym i namacalnym dowodem tego są odnawiane sukcesywnie kolejne budynki zdobiące cztery pierzeje placu. Do pełni szczęścia brakuje oczywiście jeszcze sporo, ale to co już się dokonało daje nadzieję, że już za kilka lat radomski Rynek na powrót zatętni życiem. I znów stanie się najważniejszym placem naszego miasta.

PAWEŁ PUTON