Często patrzy się na muzeum przez pryzmat zakurzonych gablot, historii zamkniętej w czasie przeszłym. Jednak w świecie myśli ludzkiej, zasady czasowości nie obowiązują, a każda refleksja dotycząca przeszłości i przyszłości jak rzucony w wodę kamień wzburza fale biegnące w każdą stronę prądu czasu.

Miasto samo w sobie jest izbą pamięci, własnym muzeum, a przecież nieustannie się przekształca, żyje ? przeszłością, rzeczami bieżącymi, przyszłością. Przypomina żywy organizm, zachowuje tożsamość, która jednak wciąż, na nowo jest budowana, odżywiana. Historia wciąż się tworzy, w każdym kierunku czasu.

Trudno, by muzeum poświęcone miastu odrzeć z tej istotnej cechy trwania i ciągłej aktualizacji.

Nie sposób zamknąć miasta w gablotach, choćby ich szereg był wypełniony najbardziej skrupulatnie zebranymi obiektami. Pewnych rzeczy nigdy nie można zrobić z przedmiotami. Te zawsze pozostają nieme. Ich zbiór będzie jedynie jak rozsypane, nie tworzące zdań słowa. Potrzebna jest opowieść, którą mogą snuć jedynie ludzie. Dlatego właśnie, oprócz zbiorów materialnych, ważną częścią jest zbieranie wspomnień, tworzenie miejsca spotkania ? możliwości przypominania sobie przeszłości dla starszych, nauki dla młodszych.

Stąd tak istotna jest również przestrzeń warsztatowa, gdzie wszystko można pokazać niejako “w ruchu”, w rozmowie z żywym człowiekiem, w procesie poznawania, dotykania, wspominania.

Są również miejsca w mieście, gdzie jego puls jest szczególne mocno wyczuwalny.

Jednym z tych miejsc jest targowisko przy odległej (niegdyś) Korei. Pełen rozmaitych przedmiotów wydobytych, jak z trzewi mitycznego zwierza, z szafek, pawlaczy, strychów i piwnic; pozyskiwanych na łowiskach śmietników. Przedmiotów z nieaktualnego już życia, z których człowiek wyłuskał się jak wąż zrzucający skórę, wyrzuconych na stragany jak na brzegi czasu.

Targowisko pełne jest pokrzykiwań, wzajemnych docinków, historii tych, które dopiero się wydarzyły i tych sprzed lat, drobnych i wszechświatowych, a przynajmniej wszechradomskich, w dziwnym pomieszaniu. Pracownik muzeum musi nieustannie wytężać uwagę nie tylko, by wyłowić cenny obiekt, ale także aby pochwycić rozmowę i atmosferę. Miasta, które cały czas odchodzi w przeszłość, odradza się, żyje.

ŁUKASZ SZYPKOWSKI


FOT. KAROLINA FALKIEWICZ