W dzisiejszym wpisie kontynuujemy naszą wyprawę po ruinach zamków położonych w niezbyt dużej odległości od Radomia.

Wycieczkę zacznijmy od Tudorowa. Miejscowość znajduje się ok. 100 km od Radomia i niecałe 10 km od Opatowa. Możemy tutaj podziwiać romańską kolegiatę wzniesioną prawdopodobnie w XII w. oraz przespacerować się podziemną trasą turystyczną, gdzie znajdowały się niegdyś piwnice kupieckie.

A co ciekawego znajdziemy w Tudorowie? Na niewielkim wzgórzu, otoczona potokiem, wśród bujnej roślinności wznosi się samotna wieża rycerska.

W krajobrazie Polski nie znajdziemy już takich budowli za wiele. Najbardziej znana to wieża w Siedlęcinie, w której zachowały się średniowieczne malowidła. Jednak dzieli nas od niej spory kawałek drogi. Położona jest bowiem w okolicach Jeleniej Góry. Skąd w ogóle wzięły się tego typu budowle? Ich początków należy upatrywać w średniowieczu, kiedy na naszych ziemiach zaczęły powstawać pierwsze zamki. Początkowo nie były one tak okazałe. Często przybierały formę kopca, otoczonego fosą, na którym wznoszono drewniany budynek mieszkalny. Ze względów propagandowych budynki te przybierały formę wieży (chodziło o to, aby rycerz, podobnie jak król, mógł z góry patrzeć na swoich poddanych). Co bogatsi wojowie mogli sobie pozwolić na to, aby wieżę wznieść z kamienia bądź cegły.

Oczywiście wieża rycerska to nie tylko wymysł polski. Średniowieczne budowle możemy spotkać w całej Europie, m.in. Szkocji, Wielkiej Brytanii, Estonii i Niemczech.

A skąd w Tudorowie wzięła się wieża rycerska?

Nie bez powodu nazwa zamku kojarzy się z brytyjskim rodem królewskim. Legenda mówi, iż po którejś z wojen krzyżackich w XIV wieku do polskiej niewoli dostało się sporo zaciężnego wojska zakonnego. Wśród nich przybysz z dalekiej Anglii, młody, poszukujący sławy i pieniędzy rycerz Jan Tudor. Jego krewni dwa stulecia później wstąpią na tron. Jako jeniec Tudor dostał się kasztelanowi zamku w pobliskim Międzygórzu. Nie traktowano go tu jednak tylko jako więźnia. Uczył fechtunku kasztelańskich synów i miał dużą swobodę. Z początku łudził się, że wieści szybko dotrą do jego rodziny, która wpłaci okup. Mijały jednak miesiące i lata, a żadne wiadomości z Anglii nie docierały. Postanowił więc urządzić się jakoś na pięknej ziemi sandomierskiej, tym bardziej że coraz bardziej podobała mu się córka kasztelana. Gdy i ona odwzajemniła jego uczucie odbyło się wielkie wesele. Ojciec panny młodej przekazał parze część swoich terytoriów. Anglik lubował się w zamkach stojących na samotnych skałach, zaczął więc przeszukiwać darowaną ziemię w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na budowę. Wyboru nie miał dużego, bowiem było tylko jedno takie miejsce. Zamek wzniesiono więc na niewysokiej samotnej skale, otoczonej przez bardzo żyzne gleby. Taki był początek zamku Tudorów wg legendy. Nie należy się dziwić, iż był to skromny obiekt, bo Tudor nie posiadał żadnych funduszy. Młoda para żyła ponoć długo i szczęśliwie, a ich potomstwo posiadało warownię do początku XVI wieku1.

Tyle legenda. A jak było naprawdę? W dokumencie sądowym z 1371 r. istnieje wzmianka o tym, iż ówczesny właściciel wieży rycerz Jan Pełka miał dokonać zatrzymania wód rzeki Opatówki w celu zwiększenia zalewisk. Z kolei Jan Długosz wspomina o dwóch właścicielach Tudorowa – Mikołaju i Piotrze herbu Janina, prawdopodobnie potomkach Pełki. Zaś z dokumentów z XV w. znani są następni właściciele Tudorowa z tego samego rodu – Iwan, Pełka, Piotr, znów Pełka i w końcu kanonik wiślicki Jan de Tudorow.

Czy faktycznie rycerz Pełka – pierwszy udokumentowany właściciel Tudorowa był potomkiem Jana Tudora, tego źródła historyczne nie wyjaśniają.

Kolejnymi ruinami, przy których warto, choć na chwilę się zatrzymać, są pozostałości po zamku w Ossolinie oddalonym od Tudorowa o ok. 14 km.

Budowla obronna wzniesiona najprawdopodobniej już w XIV w., w XV-wiecznych dokumentach określana była mianem castrum2. Jej pozostałości nie zachowały się do naszych czasów, gdyż w miejscu tym wzniesiono okazałą renesansową rezydencję. Było to w 1633 r., fundatorem budowli został Jerzy Ossoliński, późniejszy wojewoda sandomierski i kanclerz wielki koronny, najbardziej wpływowa osobistość w państwie za panowania Władysława IV i częściowo do swojej śmierci, za Jana Kazimierza. Zamek, znany w całym Królestwie, był bardzo bogato zdobiony, m.in. złotem oraz kryształami i urządzony z wielkim przepychem. W posiadaniu rodziny Ossolińskich pozostał do 1780 r., kiedy to stał się własnością Ledóchowskich. Wówczas zakończył się okres jego świetności. W 1816 r. Antoni Ledóchowski nakazał zburzyć zamek. Po wysadzeniu go w powietrze zniszczeniu nie uległy jedynie cylindryczna wieża, budynek bramny i most. Do dziś zachowały się jedynie pozostałości arkadowego mostu przerzuconego nad wąwozem. Rezydencja posiadała ciekawy układ, gdyż po jednej stronie wąwozu znajdował się zamek właściwy z pomieszczeniami mieszkalnymi, dziedzińcem, kaplicą, wszystko to otoczone murem, po drugiej zaś stronie mieściło się przedzamcze, również otoczone murem, stanowiące zaplecze gospodarcze.

W lipcu 1888 r. podczas wyprawy konnej do ruin zamku w Ossolinie zawitał Stefan Żeromski. Tak opisał to w swoim dzienniku: Konie… parskają dzielnie, wdzierając się pod górę ku ruinom…. Głębokie fosy zarosłe wielkim zielskiem, idą za wałami, szukając dawno umarłych panów w kontuszach… Wjeżdżamy pod olbrzymią arkadę… w państwo umarłych pokoleń.. Po szczytach murów…W strzelnicach baszt – włóczy się duch przeszłości i śpiewa tajemniczą pieśń rycerską, od głosów której boli serce3.

Ostatnie miejsce, do którego się dziś udamy, to Międzygórz. Obecne pozostałości to ruiny XVI-wiecznego renesansowego zamku rycerskiego, który powstał prawdopodobnie na miejscu XIV-wiecznego założenia obronnego usytuowanego na wzgórzu wznoszącym się nad doliną rzeki Opatówki. Nie wiadomo, kto był fundatorem i budowniczym pierwszej budowli – niektórzy badacze uważają, że mógł to być król Kazimierz Wielki. Nie wiemy również, komu można przypisać renesansową przebudowę zamku. Przed śmiercią monarcha przekazał budowlę w użytkowanie za liczne zasługi rodzinie Zaklików herbu Topór. W rękach tego rodu zamek pozostawał do początku XVI w., kiedy to w 1508 r. Hieronim Zaklika sprzedał go Mikołajowi Kijańskiemu herbu Strzemię. Natomiast już w 1578 r. zamkiem władał Stanisław Niedrzwicki, choć nie wiadomo, w jaki sposób do tego doszło. Po nim władanie objął jego syn Andrzej – podkomorzy sanocki (późniejszy kasztelan połaniecki). Przebudowa w okresie renesansu pozbawiła budowlę cech obronnych, gdyż postawiono na wygodę i reprezentacyjność.

Zamek ulokowano na wzgórzu, a jego powierzchnia przekraczała 1000 metrów kwadratowych. Otoczony był fosą. Do jego wybudowania użyto piaskowca i cegieł. Budowla posiadała dziedziniec wewnętrzny, a pomieszczenia rozmieszczone były na trzech kondygnacjach. Niestety niewiele detali architektonicznych przetrwało do naszych czasów.

Do dzisiaj zachowały się fragmenty murów północno-wschodniego skrzydła. Aby dostać się do zamku, należy pokonać dość strome zbocze. Warto wdrapać się na samą górę, choćby dla widoku, jaki rozciągnie się przed naszymi oczami. Podobno pod zamkiem znajdują się lochy ciągnące się w kierunku warowni w Tudorowie, Ossolinie i Ujeździe. Oczywiście to tylko legenda. Chociaż…kto wie…..

1 Legenda przytoczona ze strony: https://zamkomania.pl/tudorow.php

2 Termin castrum, którego pierwotnie używano na określenie warownego obozu z czasów rzymskich wznoszonego przez legionistów wg określonego planu, w okresie średniowiecza bardzo popularny, stosowany był dla budowli obronnych typu gród, zamek, a nawet dla obwarowanych wsi, bądź osiedli.

3 S. Żeromski, Dzienniki, t. III: 1888-1891, Warszawa 1956, s. 264.

LAURA KOSINIAK


Wieża rycerska w Tudorowie, fot. L.Kosiniak

Ruiny zamku w Ossolinie, fot. L.Kosiniak


Zamek w Ossolinie. 1794 r., według akwareli Z. Vogla z Gabinetu Rycin BUW, źródło: https://fotopolska.eu/Ossolin/b53764,Zamek.html?f=282853-foto

Pozostałości zamku w Międzygórzu, fot. L.Kosiniak