Na blogu Resursy Obywatelskiej prezentujemy kolejny wpis Ewy Waluś. Zapraszamy do lektury:

MIĘDZY SŁOWNIKIEM A LEGENDĄ

O kilku legendach dotyczących nazw podradomskich miejscowości pisałam niedawno TUTAJ. Jednak powyższy tekst nie wyczerpał zasobu opowieści zebranych przez Zenona Gierałę. Nie wszystkie podania opisane w zbiorze Baśnie i legendy ziemi radomskiej dotyczą nazw miejscowości. Czasem odnoszą się do wzgórz czy rzek. Legendy, swym odwiecznym prawem, są barwne i ciekawe – ale nie muszą być prawdziwe. Z tego względu zajrzymy tym razem i do Słownika Etymologicznego Miast i Gmin PRL Stanisława Rosponda z 1984 r. Pozwólmy językoznawcom opowiedzieć naukową wersję wydarzeń. Prawda może okazać się nie mniej interesująca od legendy, a jej niewątpliwym walorem jest wiedza, jaką nazwy znane nam z mijanych szybko przydrożnych tablic niosą o terenach, na których żyjemy.

Pisałam m.in. o legendzie, która nazwę „Potworów” wywodzi od wielkich istot, które niegdyś gościnnie przyjęły tam ludzi, a gdy już wszystkiego ich nauczyły, zostały przez nich przepędzone. Także o tej, która z zawołania „a kozie nic” wysnuwa genezę Kozienic. Inne z podań mówi, że Iłża to słowo-zlepek od „jej łza”. Chodzi o łzę kobiety, która wraz z małym synkiem, dawno, dawno temu, spędzała Wigilię Bożego Narodzenia w karczmie u podnóża zamku. Wędrowny dziad snuł, przy wtórze śnieżnej zamieci, opowieść o księżnej-rozbójniczce Odosławie, która po latach grabieży na gościńcach postanowiła pobudować zamek. Miał on skryć i ochronić wszystkie jej łupy. Tak też się stało. Po latach księżna zauroczona widokiem z zamku stąpnęła nieostrożnie i spadła z blanek wprost w przepastne lochy. Od tej pory, bajał dziad, tylko raz w roku, w dzień Bożego Narodzenia lochy otwierają się, ukazując nieprzebrane skarby. Jednak kto przestąpi próg, pozostanie tam już na zawsze. Następnego ranka, ulegając namowom synka, kobieta wybrała się na zamkowe wzgórze. U podnóża baszty ujrzała uchylone drzwi do lochu. Zahipnotyzowana blaskiem złota i klejnotów odeszła od synka i weszła do środka. Drzwi natychmiast zatrzasnęły się, na zawsze odcinając ją od dziecka. Płakała wśród skarbów tak długo, aż z jej łez powstało małe jeziorko, a ze słów „jej łza” – nazwa Iłża.

Morze łez wylała też Osłoda, bohaterka legendy o Solcu nad Wisłą. Była najpiękniejszą z nimf, niezwykle poważanych przez tamtejszych rybaków. Wodne panny zawsze im pomagały, nie tylko zsyłając dobry połów, czy chroniąc przed utonięciem. Potrafiły przywołać deszcz w czasie suszy albo powstrzymać powódź. Z wdzięczności rybacy wybudowali im nad brzegiem Wisły piękną świątynię z białego kamienia. Mogły przybywać tam nocą, odprawiać obrzędy, a potem wracać bezpiecznie do rzeki. Podczas jednej z takich nocy, podstępny duch Morfej uśpił Osłodę. Nadszedł dzień i słoneczne światło zmieniło wodną boginkę w zwykłą śmiertelniczkę, a świątynię w zamek, który z nadejściem nocy lśnił jak słońce, czyli gwarowo „solce”…

Tyle legendy. Etymologia tej nazwy wiąże się jednak z tym, że niegdyś warzono i handlowano tu solą, bo tutejsza przeprawa przez Wisłę stwarzała takie możliwości. A Iłża? Kiedyś była to Izłża, a końcówka „-ża”, świadczyła o podmokłym charakterze terenu. Zachowała się on na przykład w słowie „kałuża”. Z czasem uproszczono wymowę i powstała nazwa w brzmieniu, jakie znamy dzisiaj. Potworów pochodzi natomiast od imienia Potwór podobnie, jak np. Adamów od Adam. Dziś trudno sobie wyobrazić nazwanie dziecka „Potworem”, jednak pierwotne znaczenie tego słowa to „ten, który został stworzony”. A co z grodem będącym stolicą regionu? Może pochodzić również od Radoma czy Radomira, imion spotykanych na tych terenach. Niegdyś wymawiało się tę nazwę z miękkim „m” na końcu, brzmiącym trochę jak „mi”, co do dziś widoczne jest w odmianie tego słowa. Wszak jedziemy do Radomia, a nie do Radoma…

EWA WALUŚ